Wydawca: Papierowy
Księżyc
Ilość stron: 216
Tłumaczenie: Marcin
Wróbel
Miejsce i data
wydania: Słupsk 2010
Tytuł oryginału: Off
Season
Jack Slade
,,Przez długi
czas wpatrywał się w kuchenne okno. Siedziała przy kuchennym stole, odwrócona
tyłem do niego i pooglądała w otwartą książkę. Prawie w ogóle się nie ruszała,
ale i tak patrzenie na nią sprawiało mu przyjemność. Wiedział, że nie może go
zobaczyć w tych ciemnościach i był
cierpliwy. Patrzył jak wierci się na krześle, podziwiał jej biodra(…)
Korciło go , żeby krzyknąć, wystraszyć ją, zobaczyć jak skacze ze strachu, ale
się powstrzymał
Jego szeroka
dłoń przesunęła się tam i z powrotem po
stylisku siekiery.”
Ketchum opowiada historię o
sześciu przyjaciołach, którzy pragnąc odpocząć od miejskiej dżungli postanowili
wybrać się do nadmorskiego kurortu w Maine. Choć początek zapowiada się wręcz wspaniale –
roślinność, słońce, czyste powietrze i co najważniejsze spokój – to jednak
szczęście bohaterów nie trwa długo. Nie mają zielonego pojęcia o tym, że ktoś
planuje zrobić z nich kiełbaski lub grllować…
,,Dzieci
przygotowały wspaniałe ognisko. Zadowolone z siebie odsunęły się od trupa,
patrząc na najstarszą z dziewczynek, która obracała nożem. Dziecko w jej
brzuchu poruszyło się gwałtownie, ale w ogóle nie zwracała na to uwagi. Z tyłu
dwójka młodszych dzieciaków wsadzała palce do wanny z krwią i oblizywała je ze
smakiem’’

Akcja pierwsze 100 stron stoi w
jednym miejscu. Autor opisuje głównie otoczenie, sprzątanie w domu i inne
nieznaczące statystycznego czytelnika
informacje . Strasznie męczył mnie świat
przedstawiony w samych opisach, wolę kiedy to bohaterowie kreują go dialogami.
Na szczęście później akcja nabrała szybkiego tępa i nie tu już nie mam zastrzeżeń.
Sięgając po ,,Poza sezonem”
wiedziałam, że znajdę tam wiele brutalnych scen śmierci. Cóż, wcale się nie
myliłam. I choć nie pojawiają się co
stronę to jednak widać , że Ketchum
włożył w nie wiele pracy, doskonale odrobił pracę domową. Nie wymyślał dziwacznych
taktyk zadawania bólu bohaterom. Dopasowywał się do inteligencji
niecywilizowanych morderców. W pewnych momentach musiałam odkładać książkę,
żeby ochłonąć.
Ogólnie książka dobra, choć nie
powala na kolana. Fani Ketchuma mogą się
na niej lekko zawieść. Coś mi się zdaje , że w najbliższym czasie nie sięgnę po
jego inne utwory…
Jeszcze nigdy nie
czytałam tak przerażającej książki.
>>>>>>7/10<<<<<<
Polecam tylko tym o
mocnych nerwach!
PS. Przypominam o konkursie! Ja dotąd wpłynęły jedynie 4
opowiadania, ale za to bardzo ciekawe. Czekam do 7 października :P
Tymczasem.
Na pewno się skuszę. :D
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńKetchum zawsze mnie poraża. Polecam Ci "Jedyne dziecko" i "Dziewczyna z sąsiedztwa"- powieści bazujące na faktach- gwarantuję silne wzruszenia, wzburzenia...
OdpowiedzUsuńbrrrr. :( nie brzmi to wesoło :D
OdpowiedzUsuńI ja muszę w końcu na własnej skórze poznać co to znaczy być przerażonym powieścią Ketchuma :)
OdpowiedzUsuńMhmm. Kusząco :D
OdpowiedzUsuńMam takie samo wrażenie, że autor prawie zawsze przez pół książki pisze o niczym..
OdpowiedzUsuńrecenzje-literackie.blogspot.com