czwartek, 13 grudnia 2012

18. ,,Magia Avalonu" Aprilynne Pike

tłumaczenie: Donata Olejnik
tytuł oryginału: Spells
seria: Laurel tom 2
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
 data wydania: październik 2010
liczba stron: 304
 
Kontynuacja książki "Skrzydła Laurel".

Laurel doskonali swoje nadprzyrodzone umiejętności, lecz jej ludzkiej rodzinie i przyjaciołom nadal grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, a brama do Avalonu jest zagrożona jak ni­gdy dotąd.

Czy będzie mogła polegać na Davidzie, kiedy okaże się, że jest zmuszona chronić tych, których kocha? Czy zwróci się raczej do magicznego Tamaniego ze świata wróżek, z którym łączy ją głęboka więź...


Nareszcie coś zaczęło się dziać! Królestwu wróżek zagrażają trolle, a jedynym połączniem wrózek ze światem zewnętrznym jest niestety tylko Laurel. Czemu niestety? Bo nie ma bladego pojęcie o magii, wróżkowych miksturach i rzeczach, z którymi typowe elfy spotykają się na codzień. Ma nikłe szanse na zwycięską potyczkę z gorliwymi trollami, którzy wciąż udoskanalają swoje umiejętności. Zatem Avalon ( magiczn kraina, zamieszkiwana przez elfy) wzywa ją do siebie, aby wyedukować i wprowadzić w tajniki wiedzy. Co będzie nie lada zadaniem dla naszej bohaterki, kiedy przez dwa miesiące musi nauczyć się wszystkiego i zarazem zwiedzić Avalon, kiedy to jej rówiesnicy mają na to wiele lat. Lecz jak to często bywa skromne dziewuszki nagle stają się superbohaterkami i wszystko im się udaje!

Avalon... Miejsce tak magiczne, że  sama  Nibyladnia się do niego nie umywa! Autorka nie poskąpiła dokładnych, ale niemęczących opisów roślinności, budowli i ... ubiorów. Centralne miejsca jak i ubocza są oazami przyrody, ludzie dosłownie mieszkają w drzewach. Co jest całkowicie zrozumiałe, bowiem elfy, jak pisze Pike kiełkują i wyrastają niczym wiosenne kwiatuszki. Elfy też są ciekawie opisane. Cudowne, urodziwe, niesłychanie zgrabne, lekkie i elastyczne istoty są podziwiane dzis na całym świecie. Jednak czy piękno zewnętrzne odbija również duszę? Wiele podań twierdzi, że elfy są wrednymi stworzeniami klik, jednak Aprilynne podchodzi do tego gatunku bardzo neutralnie. Nie faworyzuje tu nikogo, przedstawia czytelnikowi każdy charakter - dobry i zły. Tak jak i ludzie elfy mają wiele wad i zalet.

Dzięki wprowadzeniu nas w świat elfów lepiej poznajemy ich obyczaje, kulturę i tradycje. Wróżki w Avalonie podzielone są na cztery  ''grupy społeczne' :
  • Zimowe - najważniejsze, zajmują stanowisko władcy. Jedyna w swoim rodzaju i bardzo rzadkie
  • Jesienne - równie ważne, ale częściej występujące. Do tej kategorii zalicza się Laurel
  • Letnie- niezwykle rozrywkowe, bardziej liczne niż jesienne
  • Wiosenne - najliczniejsza grupa od tzw. brudnej roboty
Fakt ten niezmiernie bulwersuje Laurel. W jej kraju podział społeczny został już dawno zabrioniony i ciężko jest jej zrozumieć zachowanie. Po za tym świadomość tego uderza ją jeszcze bardziej, ponieważ jej przyjaciel Tamani za bramą Avalonu nie może już jej traktować jak starej kumpeli, lecz musi okazywac wielki szacunek i  oddanie. Zauważa także jak traktowane są wróżki wiosenne, nikt nigdy ich o nic nie prosi, wydawane są rozkazy, a im o dziwo nie sprawia to przykrości. Mimo tego, że Laurel czuję się być zmuszoną, aby poprawić ich żywot, jednak nie robi w tej kwestii praktycznie nic. Dobrze, że autorka nawiązała do tematu podziału społecznego, bo nawet zabroniony, działa nieoficjalnie jeszcze dziś, w wielu krajach.

O Laurel dowiadujemy się mniej niż w pierwszym tomie, może to i dobrze, bo postać nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia. Za to  treść skupia się na cudownych opisach Avalonu i uczuciach innych bohaterów. W akademii Avalonu Laurel poznaje niezwykle charyzmatyczną koleżankę oraz wymagającego i twardego nauczyciela, którego pokochałam odrazu.
Szczególny nacisk postawiono na Tamaniego. Jak strażnik Laurel,  wiecznie nie ma go w domu , a dziewczyna  wreszcie dowiaduje się jak wiele poświęca dla niej ten elf i jak bardzo była ślepa myśląc tylko o swoich problemach. Będąc w związku z Davidem  wbijała w serce Tamaniego  gwoździe, a bedąc z Tamanim stawało się odwrotnie - to David cierpiał. Zatem znów pojawia się moty zmierzchowy (czyt. miłosny trójkącik) , na szczęście Laurel, jak i bohaterowie nie są słomianymi kukłami z galaretką zamiast mózgu, a naprawdę ciekawymi, choć może nie do końca dopracowanymi postaciami.

Ogólnie mam dość dobre wrażenie. Całokształt prezentuje się całkiem ładnie,  może tylko okładka mniej. Autorka wyraźnie podniosła poziom, dzięki czemu książkę czyta sie bez zmrużenia oka. Chętnie sięgnęłam po trzeci tom, bo zakończenie jest zachęcające.Oczywiście na korzyść serii działa również moja fascynacja elfami.
Polecam!
Ocena:
>>>7,5/10<<< 

środa, 12 grudnia 2012

17. ,,Skrzydła Laurel" Aprilynne Pike

 
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Tytuł oryginału: Wings
Seria: Laurel tom 1
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: maj 2010
Liczba stron: 264
 
    Bohaterką jest dziewczyna o imieniu Laurel. Laurel nie jest typową nastolatką. Je tylko warzywa i owoce, nie może wytrzymać bez świeżego powietrza, przez całe życie uczyła się w domu oraz została adoptowana przez rodziców w przedziwny sposób: ktoś zostawił ją na ich schodach w koszyku.

Kiedy idzie do szkoły, musi przyzwyczaić się do siedzenia w zamkniętych pomieszczeniach i nowych wyzwań. Ale gdy pewnego dnia na jej plecach pojawia się tajemniczy punkcik, zaczyna dziać się magia i całe jej życie staje do góry nogami. Co wybierze Laurel? Świat tajemnic z niezwykłym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy spokojny świat z zawsze pomocnym kolegą z klasy


Typowa wróżka. Źródło: artsklep.pl
Elfy! Wróżki! Która z nas nie marzyła w dzieciństwie o posiadaniu magicznej mocy? Przemieszczaniu rzeczy z jednego miejsca na drugie wzrokiem, podstawianie niewidzialnej nogi wrednej koleżance, czy wyczarowywanie cudnych zabawek,  te zdolności zawsze ciekawiły ludzi. Ja osobiście chciałam umieć teleportować się do przyjaciółki, żebyśmy mogły pobawić się


Zaczyna się ot tak stereotypowo, nowa dziewczyna w szkole, poznaje fajnego chłopaka. Potem taniec godowy, bla bla bla.... Oczywiście nowych przyjaciół też spotyka, a oni zarzucają jej, że się głodzi, kiedy  jadła jedynie warzywa i owoce. Trochę odbiegłam od tematu, cóż początek nie zapowiadał się najlepiej. Czy wszystkie bohaterki muszą mieć piętnaście lat? O losie! Przecież to takie banalne,  że koń by się uśmiał.

Typowy troll
Kiedy prawie umarłam z nudy  coś zaczynało kiełkować! A mianowicie kwiat na plecach Laurel.  Jest to początek odkrywania prawdy przez bohaterkę i jej ''niby'' chłopaka - nadzwyczaj inteligentnego Davida. Dowiadują się, kim tak naprawdę jest Laurel, dlaczego zachowuje się inaczej niż jej rówieśnicy i po co jest na tym świecie. Naturalnie jak i sojusznicy pojawiają się również wrogowie. Takowymi są tu obskurne trolle, które symulując ludzki wygląd buszują w naszym świecie. Są równie niebezpieczne jak i brzydkie. Działają w grupkach, a jednym z nich jest mężczyzna, który chce kupić dom rodziców Laurel, bardzo ważne miejsce w jej życiu. Skąd wiadomo czy taki ktoś nie jest naszym sąsiadem z góry? Na szczęście Laurel umie odróżniać wroga od przyjaciela.

Generalnie opis niewiele charakteryzuje główną bohaterkę. Nieśmiała, skromna, zupełnie nieświadoma swej niewiarygodnej urody dziewczyna, która nagle musi przestawić swoje życie na szkołę. Nowy klimat, znajomi, nauczyciele. Moim zdaniem edukacja w domu powinna być zabroniona, a jeśli już to dla dzieci, które faktycznie nie mogą uczęszczać do szkoły. Taki ktoś jest odizolowany od świata. Ale Laurel dosyć szybko dostosowała się do świeżych warunków.

Oczywiście  Pike skorzystała ze ''zmierzchowego''  wątku jakim jest trójkąt i do  książki dorzuciła (no ba!) niesamowicie przystojnego Tamaniego, który o Laurel będzie konkurował z Dawidem. Jeden i drugi idealna, także bohaterka będzie miała  ogromny problem. Tak, tak ,,Zmierzch" jak nic..

Jak już wspominałam bohaterzy mają ledwo piętnaście lat! Dziwnie było czytać o tym jak to się dotykają, całują i obściskują, kiedy chwilę później  dziewczyna pytała się matki czy może wyjść. To takie nienormalne i absurdalne. Przez moment mają osiemnaście lat, a zaraz są dziećmi. Właśnie dlatego ciężki było mi wyobrazić sobie dorosłą młodzież. Także tu mam mieszane uczucia.

Okładka jest mocno średnia. Nie lubię gdy wydawnictwo odrazu narzuca nam wygląd bohatera.  I ten nijaki róż...Ale mogło być gorzej. Całe szczęście, że nie ukazano tu Davida bądź Tamaniego! Z drugim tomem jest trochę lepiej, ale to już w następnej recenzji.

Reasumując pierwszy tom nie powala na kolana, ale nie jest też najgorszy. Aktualnie jestem już po ostatnim tomie i niezmiernie się cieszę, że nie poprzestałam czytania, bo seria jest niezwykle ciepła i przyjemna. Bardzo miło wspominam i polecam! :)
         
 
 Ocena
>>>>7,5/10<<<<

A tu taki film zapowiadający :3 Pozdrawiam!
 

niedziela, 9 grudnia 2012

16. ,,Córki księżyca" Lynne Ewing

Seria: Córki Księżyca
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 15 czerwca 2011  


Cztery dziewczyny, cztery charaktery – jedno przeznaczenie. Vanessa, Catty, Serena i Jimena, pozornie przeciętne mieszkanki słonecznej Kalifornii dzielą wspólny sekret. Każda z nich została obdarowana specjalną mocą. Każda z nich ma zadanie do wypełnienia. Każda z nich jest boginią... Vanessa potrafi stać się niewidzialna, Catty podróżuje w czasie, Serena umie czytać w myślach, Jimena zaś ma zdolność przewidywania przyszłości. Tylko razem mogą stawić – Atroxowi, stworzeniu, które karmi się ludzką nadzieją i poluje na niewinnych ludzi w najmodniejszych nocnych klubach Wybrzeża. Choć pradawny i zły do szczętu, Atrox znakomicie radzi sobie we współczesnym świecie – jego śladem podąża liczna grupa zaprzysięgłych wyznawców (a właściwie ofiar, ale na jedno wychodzi). Niestety – wiek lat nastu nie predestynuje nikogo do bycia boginią i dziewczyny, choć każda potężna na swój sposób, muszą radzić sobie nie tylko ze śmiertelnym zagrożeniem, ale również z codziennością, która bywa gorsza od najbardziej przerażającego koszmaru
 
***

Jakże byłam zachwycona gdy w bibliotece znalazłam pożądane ,,Córki księżyca". Od razu zabrałam się do lektury i  niestety spotkało mnie niemiłe zaskoczenie.
 
Narratorkami , jak i bohaterkami są cztery koleżanki , wymienione wyżej Vanessa, Catty, Serena i Jimena. Każda o innym charakterze, pasjach i zainteresowanich. Różnią się od siebie jak żywioły. Niestety nie mogą prowadzić normalnego życia, nie akceptując swoich mocy. Tak, mocy! I to nie byle jakich. Vanessa urodzona modnisia  często nieświadomie rozbija swoje molekuły stając się niewidzialną, Catty przenosi się w czasie często przesuwając dzień do tyły dziesiątki razy, Serena potrafi czytać w myślach, och biedna i wreszcie Jimena znająca i Twoją przyszłość. Wszystko byłby cacy gdyby nie zła postać w książce Atrox. Ma wiele wyznawców na ziemi, więc boginie  będą miały problem w pokonaniu go i zgładzeniu zła.
 
Z samego początku autorka genialnie wyróżniała indywidualnizm  bohaterek , tworząc niebanalne postacie. Jednak im dalej brnęłam w fabule, tym Ewing coraz częściej zapominała jakie są owe boginie, wkońcu już sama nie odróżniałam czy to kwestia Sereny, czy może Catty. Pod tym względem książka kuleje, a wręcz brak jej nogi.  Choć koniec nie był zadowalający to jednak spodobały mi się niebanalne charaktery boginek.
 
 Zły bohater vs. dobry bohater.
Cóż za monotonia w tej książce. Dziś bardzo rzadko zdarza się, że postać jest ... dziwna, niemętna, oryginalna w swych zamiarach, chytra ? Otóż bardzo lubię, gdy bohaterowie są nieprzewidywalni do bólu, a tu niestety takimi cechami odznaczył się tylko chłopak Sereny, który dość szybko okazał się kimś innym, ale okej, nie będę się tak bardzo czepiać.
 
 
Było mi bardzo ciężko utożsamić z którąkolwiek bohaterką, bo nie mogam znieść ciągłego zwracania uwagi na wygląd. Owszem, wygląd jest wizytówką , lecz nie powinien być stawiany na pierwszym miejscu. Może  nie zachowuję się jak typowa nastolatka, która (PS. nie chcę tu nikogo obrazić) słucha pop-u,  nakłada na twarz kilogram tapety i myśli wyłącznie o chłopakach. Takie  odczucia mam do Vanessy, która nie wytrzyma , jeśli nie pokaże  nagiego brzucha.
 
Autorka ma prawdobodobnie ten sam syndrom co ja. Miała genialny pomysł i tak jak ja najpierw układa sobie w głowie zakończnie i zwrot akcji, a potem co w środku? Właśnie. Pomysł niegłupi, ale Lynne ciężko ubierać myśli w słowa. Czy to możliwe, że zły bohater nagle staje się dobry? Zazwyczaj, ale jest to efekt stopniowy, a nie taki hop-siup  i już. Z takim czymś spotkałam się już u L.J. Smith, gdzie najgorszy z najgorszych wampirów nagle mówi coś takiego :
Kocham cię, od dziś jestem  tym dobrym.
Nagłe zmiany  poglądu są okrutnie banalne.
 
Pomimo tych wszystkich minusów książkę czyta się dość szybko, bez zbędnych uniesień emocjonalnych. Prosty język = prosty przekaz. Jednak nie mogę tej książki zaliczyć do najgorszych, bowiem  miałam nieprzyjemność czytać o wiele wiele nudniejsze gnioty. ,,Córki księżyca" nie wyróżniają sie niczym szczególnym pośród innych książek, ot taki  spokojny czasoumilacz.  Wiecie , że na świecie wydano już 13 tomów?! Nie zdierżę drugiego, a co dopiero trzynaście!  Liczyłam na wyczerpujące opisy sztuki magicznej, niebywałe zachowania i przełom w akcji, a otrzymałam tę samą monotonność. Nic niecodziennego. Szału nie ma,  niczego nie urywa.
 
Ocena
>>>6/10<<<